Ostatnimi dniami mamy taka ladna pogode, ze az trudno mi w to uwierzyc;). Budze sie rano, przygotowana na najgorsze, wiadomo, wrzesien, Anglia, to nie najlepsze polaczenie, ale na zewnatrz jest pieknie, slonecznie i co najwazniejsze cieplo! Taki mily weekend to naprawde prezent od losu:)).
Nawet nasz maly podopieczny, Krolik (z duzej litery, bo to zarazem jego imie:), zadne inne jakos do niego nie pasowalo) skorzystal z pieknej pogody: ubralismy go w kubraczek ze smycza i tak, majac go na oku, pozwolilismy mu pokicac po zielonej trawce. Jakaz to radosc dla takiego zwierzatka:).
Oczywiscie gdybym mogla darowalabym sobie kubraczki itp., ale poki nie zrobimy porzadnego plotu (za rok?...), Krolik mialby az nadto opcji, zeby pokicac sobie w sina dal... A tego bym nie chciala...
***
The last couple of days we've been having really lovely weather, hard to believe;). I wake up in the morning, prepared for the worst to happen, since September and England might not be the best combination;), but it is so beautiful outside, sunny and most importantly warm! Such a lovely weekend feels like a gift:)).
Even our small friend, Krolik (pol. Rabbit) is enjoying this weather: we got him a small body harness and let him run on the green grass. Such a joy for a little animal:).
Of course, if I only could I would not use any harness, but before we put up a new fence (in a year...?) Krolik would have too many options to sneak out and hop away... And I wouldn't like that...