Saturday 31 October 2009

Peaceful with a bit of white...



Bardzo lubie takie dni.
Spokojne, ciche...

Skonczylam odnawiac taboret, sluchajac pieknych piosenek Dido.
Taboret bedzie w kuchni, ktora jest taka malutka, ze tylko on jeden sie zmiesci:), dla osob, ktore zajmuja sie w domu gotowaniem, a chcialyby czasem usiasc.
Czyli glownie dla mnie;).

Mala pelargonia, ktora niedawno zasadzilam (wiecej o tym niedlugo) rosnie i jest coraz wieksza. Milo:)...
Obserwuje sobie swiat zza bialych firanek.
Wczoraj w jednym z magazynow wnetrzarskich przeczytalam artykul o osobie, ktora tak uwielbia swoj dom, ze nie cierpi go opuszczac i czesto kilka dni spedza wewnatrz. Tez tak czasami mam.
Tylko ze jutro jade do pracy i nie bedzie mnie w domu tydzien;), wracam w sobote...

***

I love days like this.
Quiet, peaceful, white...

Finished painting the old stool, while listening to Dido's beautiful songs.
The stool is going to stay in the kitchen, which is really so tiny, only this one stool can fit inside:), for those who cook but would like to sit down sometimes. It is mostly me;).

The little geranium I planted lately (more about that soon) is growing nicely and getting stronger. Good:)...
I am observing the world from behind the white curtains.
I read in a magazine yesterday that someone loved their home so much they hated to leave it, staying inside for days... I think I am sometimes like that, too.
Except that tomorrow I am leaving to work and won't be home for a week;), back on Saturday...


Friday 30 October 2009

And the winner is... :)


Skorzystalam dzis z portalu random.org (az mi samej udzielily sie emocje przy naciskaniu guziczka "randomize" :). Szczesliwa osobka, ktora losowo znalazla sie na szczycie listy jest... asiorek!
Gratuluje serdecznie i prosze o kontakt na cottageinthepines@gmail.com, zebym mogla wyslac serduszko:).
Dziekuje bardzo wszystkim za tak liczny, naprawde o wiele liczniejszy niz sie spodziewalam, udzial w losowaniu:).
Obiecuje, ze beda kolejne;)...
A tymczasem usciski dla wszystkich i milego weekendu!

***

The lucky winner of my give-away is... asiorek!
Congratulations:).
Thank you all for taking part, big hugs for everyone and have a lovely weekend:).

Friday 23 October 2009

Po prostu chleb


Upieczenie chleba to jeden z podpunktow na specjalnej liscie, powstalej w mojej glowie:) po obejrzeniu filmu "The Bucket List" (widzieliscie?:) jesli nie to bardzo, bardzo polecam!). Poza tym chec ta polaczyla mi sie z ostatnio nabyta tendencja do odzywiania zdrowego, mozliwie naturalnego:).I w koncu mi sie udalo:).

Poniewaz jednak w tym przypadku pewnosci siebie nie mialam za wiele wybralam wiec przepis na finski chleb awaryjny, najlatwiejszy, jaki moglam znalezc...

W czasie pieczenia w kuchni roznosil sie piekny zapach, prawdziwie domowy, swojski, jakiego dawno nie czulam... Ku mojej radosci chleb wyszedl dobry, z chrupiaca skorka i miekkim srodkiem:). Musze dodac, ze przepis jest naprawde prosty i szybki, a mimo to upieczenie chleba bylo dla mnie jedna z najbardziej satysfakcjonujacych kuchennych czynnosci. Na pewno beda kolejne podejscia:).
Serdecznie polecam:).

***

I have been thinking of home baking my own bread for a while now. It is on my special list of the things I would love to do created in my head after watching the "Bucket List" movie (have you seen it?:) I think it is a really good movie!). Add my late tendency to eat healthy and avoiding the chemicals as much as possible and finally I decided to take up this challenge:).

I was lacking some confidence, though, so I chose the easiest recipe I could find, which is a recipe for hataleipa, the Finnish "emergency bread"...

When the bread was in the oven, I could feel the lovely aroma, so familiar and homely, something I have not felt for a while... I was so happy to see that the bread turned out nicely, crisp outside and soft inside:). I should tell you, that the recipe is really easy and quick, but making bread was one of the most satisfying things I did in my kitchen. I think there will be more loaves coming out of my oven:).

Monday 19 October 2009

Pierwsze blogowe urodziny i candy:)


Minal juz rok odkad zaczelam blogowanie...
Dobrze pamietam te powolnie plynace, pazdziernikowe dni, kiedy juz od trzech tygodni siedzialam w domu, z powaznie zwichnieta noga... W domu, w ktorym dopiero co zamieszkalismy, w ktorym bylo tyle do zrobienia, a ja mialam przykazane siedziec cierpliwie i czekac... Ta bezsilnosc i niepokoj, kiedy wroce do pracy itp. itd.
Poswiecilam sie wiec nie czynom, a myslom, jak zaczniemy urzadzac dom jak wyzdrowieje, co chcialabym, zeby sie w nim znalazlo, jakie kolory, meble... Czytajac niezliczone magazyny i poszukujac dalej takich tematow szczesliwym trafem znalazlam kilka wnetrzarskich blogow, a potem kolejne... wpadlam jak sliwka w kompot i juz sie nie nudzilam;) a w koncu pomyslalam, ze milo byloby miec tez swoj blog. Spodobal mi sie ten sposob dzielenia sie soba ze swiatem, zwracania uwagi na piekno, na sprawy te istotne i te zupelnie zwyczajne, codzienne...

Od tamtej daty minal juz rok. Wiele postow przeczytanych, napisanych, wiele wartosciowych, ciekawych osob poznanych, kilka wzruszen, niemalo usmiechow:)...

W ramach podziekowan za to wszystko chcialabym zorganizowac u siebie takie skromne candy. Do wygrania jest serduszko - swiecznik:), chetne osoby prosze o pozostawienie komentarza do 29 pazdziernika (posiadacze blogow moga rowniez zalinkowac u siebie), a ja 30-go rano, w piatek, wylosuje nowego wlasciciela serduszka:).



It has been already a year since I started blogging...
I remember those days so well, when I was sitting at home with badly sprained ankle.. At home, which we had just moved into, where there was so much to do, but I had to be patient and wait... I remember the anxiety and the helplessness, wondering when would I go back to work etc.
So I decided to concentrate not on actions but on thoughts, plans, how would we like to furnish the house when I get better, what would we like it to be, what colours, furniture would suit the place...
Flicking through pages of endless magazines and then searching further I found a few interior blogs, and then some more... and that was it, I was hooked up:). Finally I thought, it would be nice to have my own blog as well. I liked this way of sharing myself with the world, writing about surrounding us beauty, about things which are important, or just about simple, everyday life...

A year passed since that day. Many posts read, written, I got to know many interesting, valuable people, there were a few emotional moments on the way, lots of smiles:)...

So, to say thank you for all that and celebrate the first year anniversary, I would like to announce some blog giveaway.
If you would like to win this white heart tealight holder (just like the one shown on the picture:) please leave me a comment below:) (you may also link back to me on your blog, if you have one) by midnight on October 29th. I will announce the winner on Friday, Oct 30th:).

Saturday 17 October 2009

Na straganie w dzien targowy...


Pojechalismy dzis na targ. Po raz pierwszy. I powiem krotko: to dla mnie odkrycie roku:) conajmniej. Prosze nie smiejcie sie, ale naprawde od tych kilku lat jak mieszkam w UK po raz pierwszy mialam do czynienia z warzywami i owocami z prawdziwego zdarzenia:), cebulami o intensywnym zapachu, marchewkami nie idealnymi a o roznym ksztalcie i dlugosci, jablkami nie jak z waty , lecz soczystymi, po przekrojeniu ktorych widac rozowiejacy miazsz pod skorka...
Same pysznosci:).

Dla takich sierotek jak ja, osob mieszkajacyh w UK i teskniacych za dobrym jedzeniem:) podaje strone informacyjna, targi odbywaja sie regularnie w calym kraju...

Co prawda ceny sa wyzsze niz w supermarkecie, ale jakosc nieporownywalna:). Poza tym podoba mi sie idea wspierania lokalnych farm i komponowania jadlospisu z sezonowych produktow.

Az mi glupio, ze dopiero teraz odkrylam takie fajne miejsce, ale od teraz mam zamiar co tydzien robic tam zakupy:).


We went to the farmers' market today, for the first time. And I am so happy we did. The quality of fruit and veg is incomparable, the onions smell like onions, carrots are not perfect but of different shapes and sizes, apples actually have a taste, they are juicy, with pink flesh under the skin...
Yum:).

For people like me, living in the UK, but missing normal, good food:) here is some information, the farmers' markets are organized regularly throughout the country.

The prices are of course higher than in a supermarket, but the quality is really amazing:). Besides, I like the idea of supporting the local farms and eating only seasonal fruits and vegetables...

I feel a bit stupid that I discovered such place so late. But from now on I am planning to do my weekly shopping at the market:).


Thursday 8 October 2009

Monday 5 October 2009

Juz pazdziernik...


Szykuje sie na coraz chlodniejsze jesienne a niedlugo tez zimowe dni...
Gdy robi sie chlodno musze zawsze otoczyc sie cieplymi, miekkimi materialami, stworzyc sobie komfortowe otoczenie, taka wlasna kryjowke na przezimowanie;).

Przed sofa polozylam wiec wlochaty dywan:).
Powyciagalam ze strychu grube swetry i skarpetki.
Troche drutuje, a w planach mam zrobienie poduszek pasiastych w cieple kolory.
Szukam materialow aby cienkie, lniane zaslony zmienic na grube, miekkie, najlepiej aksamitne...

Lubie te jesienne przygotowania, zmienianie otoczenia wewnatrz domu, podczas gdy przyroda troszczy sie o te zmiany na zewnatrz...


I am getting ready for those colder autumn and soon winter days...
When it gets cold I always have to surround myself with warm, soft fabrics, create a comfortable place, a bit like my very own hide-away for the winter;).

So, I laid a shag carpet in front of the sofa:).
Took down thick sweaters and socks from the attic.
I am knitting a little and also plan to knit some stripe cushions in warm colours.
And looking for some fabrics so that I can hang thick, soft, preferably velvet curtains instead of the linen ones.

I like these autumn preparations, changing many things inside, just like the nature is taking care of the changes outside...