Wednesday, 25 August 2010

Kilka fotek ze wczorajszego spaceru...



Spacer wsrod spadajacych lisci, wsrod aury zmieniajacej sie powoli na jesienna...
Troche szkoda tego lata, ktore zawsze jest za krotkie, szkoda swiezosci warzyw i owocow, szkoda slonca i sukienek w kwiaty, i sandalow, ktore wedruja na strych...

Ale na szczescie - bardzo lubie jesien. Pomijajac fakt, ze jakos wciaz czekam na dzien swoich urodzin (choc w tym roku juz z trojka na poczatku, moze wiec za rok nie bede juz tak czekac;) jesien to, od szkolnych lat, pora zaczynania na nowo, pora postanowien, ze w tym roku bede lepsza, pilniejsza, madrzejsza;)... Do teraz zatem wlasnie te nadchodzace wrzesniowe dni sa dla mnie bardziej okresem postanowien i planow niz poczatek stycznia. Pora zaczynania jeszcze raz od poczatku:).

***

Yesterday I went for a walk, among the falling leaves, I got a feeling that autumn is so close... It is shame, that the summer, always too short, has almost come to an end, shame that there will be no such fresh fruits and vegetables for a while, shame that the flowers dresses and sandals need to be put up the attic already...

But luckily for me - I like autumn. A lot. It is not only for the fact that my birthday is coming up (well, this year is the first time there will be a number three at the beginning, maybe next year I won't be waiting so eagerly ;), autumn is and always has been a season to start again, to make new resolutions, to decide that this time I will be better, working harder, getting smarter;)... So until this day September is more meaningful for me than January. It is time to start anew:).

Sunday, 22 August 2010

Niedziela... w muzeum



A konkretnie na wystawie "Glebiny morskie".
Wspaniale zdjecia, video, opisy zycia stworkow mieszkajacych w oceanach na glebokosciach do 11,000 metrow, zyjacych jakby w zwolnionym tempie...

Jesli jestescie/bedziecie w Londynie do 5 wrzesnia - bardzo polecam:).
Na zachete, zalaczam zalazek tego co dzisiaj obejrzalam...

***

Today we went to see the "Deep Sea" exhibition at the Natural History Museum.
Amazing pictures, videos, details about the creatures swimming down there, up to 11,000 meters deep in the oceans, looking like they lead a life in a slow motion...

If you happen to be in London until 5th September - go and have a look yourself:).
Here is a little bit of what you can expect...



Friday, 6 August 2010

Paris, Paris... II


Paryz - bez czasu na zwiedzanie (szczerze mowiac ostatnio nie mam czasu na nic, za duzo pracuje, za malo mam chwil dla siebie, coz, widocznie taki teraz jest etap - tak to sobie tlumacze;).
Tylko kilka ujec, tylko krotki spacer.
I juz jestem gdzie indziej.

Zaczynam tesknic za rutyna, normalnoscia... czuje, ze powoli zbliza sie czas zmian. Trzymanie kciukow - jak najbardziej wskazane...

***

In Paris - but no time for sightseeing (to be honest, I don't have time for anything lately, too much work, too little quiet moments, well, it is just a phase - or so I keep telling myself;).
Just a few shots, just a short walk.
And I am somewhere else already.

I am starting to miss the routine, the normal life - maybe the change is getting closer. Keeping your fingers crossed is definitely advised...

It is still summer




Mimo ze wygladajac dzisiaj przez okno pomyslalam, ze powietrze pachnie tak jakby byla juz jesien, przeciez jest jeszcze lato. Poczatek sierpnia. Zdjecia przypadkowe, majace jedynie przypominac, na przekor temu deszczowi wlasnie padajacemu, jak teraz mamy pore roku;).

***

Although it does not seem so... Looking out of the window today, I felt like it is the first day of Autumn... But it is still summer, it is only the beginning of August - right...?
These random pictures are to remind me of this fact.