Sunday, 26 June 2011

W tym miesiacu...



Wychodzilam na spacerach jakies 50km.
Znam juz wszystkie zakatki w sasiedztwie.
Zmienilam, na wspolke z mezem, ok. 200 pieluch;).
Spalam tak malo, ze lepiej nie liczyc godzin;).
Przeszlam dwa bolesne zapalenia piersi...
Coz, kto powiedzial, ze macierzynstwo jest proste?

Ale zostalam obdarowana najpiekniejszymi usmiechami na swiecie, ktorych nic ani nikt nie jest w stanie zmierzyc:)).

***

This month I have walked around 50km on the walks with pram.
I know all the corners in the neighborhood by now.
Have changed, together with my husband, around 200 nappies;).
Slept so few hours that it is better not to count them;).
I have had painful mastitis twice.
Well, who said that being a mother is easy?

But I have received the most beautiful smiles, that nothing and nobody can measure:)).

Wednesday, 15 June 2011

W parku...




Wczoraj byl piekny dzien.
Poszlysmy na spacer do pobliskiego parku, nad stawik.
Nadia spala. Ja probowalam czytac (ksiazke, ktora kupilam juz jakis czas temu z podpowiedzi mapy literackiej, o ktorej pisalam tutaj).

Udalo mi sie przeczytac 5 stron;), ale pierwsze wrazenia super.
Ksiazka jest wciagajaca.
Historia opowiedziana oczami malego chlopca, wiec sporo skakania z tematu na temat;), niespiesznie sie rozwija w swoim tempie...
Zobaczymy jak bedzie dalej.

***

Yesterday was a beautiful day.
We went for walk to a nearby park with a pond.
Nadia slept. I tried to read (the book I got some time ago, trusting the literature map, I was writing about it here).

Managed to read 5 pages;), but so far so good.
The book is captivating.
Narrated by a child, so lots of jumping from one subject to another, the story is unfolding slowly, in its own way...
Hopefully it will carry on this way.

Friday, 10 June 2011

Four weeks on... and a moment to relax



Cztery pierwsze tygodnie juz za nami.
Podobno teraz ma byc juz tylko lepiej;).
Powoli zycie wraca do normy, nawet jesli jest to BARDZO powoli...

Kiedy moja mala krolewna spi (co nie zdarza sie czesto w dzien) w swoim bujaczku, staram sie spac, relaksowac, albo porobic cos w domu, dokladnie w tej kolejnosci;).

Dzisiaj relaksowalam sie przy kawie Ince i najnowszym numerze "Come Home".
Wiele w nim fajnych pomyslow i cieplych, jasnych zdjec wnetrzarskich, wklejam kilka fotek z moimi ulubionymi.

Milego weekendu!:)

***

Four weeks have gone by.
Things are slowly getting back to normal.
OK, VERY slowly;), but still...

When my little princess is asleep (doesn't often happen during the day) in her swing I try either to sleep, or relax, or do the housework, in exactly this order;).

Today I managed to have my cup of roaster grain coffee along with the new issue of "Come Home". It's full of lovely, homey, bright pictures, nice ideas, I am pasting a couple of my favourite ones here.

Have a good weekend!:)