Friday, 18 January 2013
Saturday, 12 January 2013
Southill Park
Po kilku latach mieszkania w jakiejs okolicy powoli wrastamy w otoczenie, zaczynamy miec swoje ulubione miejsca, punkty na naszej wewnetrznej mapie, takie ktore odwiedzilismy wiele razy i powoli staly sie "nasze"...
Jednym z takich miejsc jest dla mnie Southill Park.
Ok. 15 minut piechota od naszego domu, to wlasnie tutaj przychodzilismy na spacery z mezem, gdy bylismy tylko we dwoje, to tu chodzilam na kurs rysunku w 4-tym miesiacu ciazy, a teraz przychodzimy tu na pikniki w lato i na spacery z Nadia, ktora uwielbia biegac w ogrodzie ziol:).
Zima jest tu zazwyczaj bardzo spokojnie, szczegolnie w dzien powszedni, i cicho, nie liczac kaczek z pobliskiego stawu;)...
***
After a few years living in one area, we grow in it and everyone starts to have their favorite places, spots on our inner map, where we come back again and again and they gradually become "ours"...
One of mine is the Southill Park.
About 15 minutes on foot from our home, that's where we used to go for walks when it used to be just my husband and me, I had my drawing classes there when 4 months pregnant, and this is where we go for our picnics in the summer and for walks with Nadia now, she loves to run about the herbs garden:).
In winter it is usually very quiet, especially during the week, and silent, except for the ducks in the nearby pond;)...
Friday, 4 January 2013
First week of January
Pierwszy tydzien stycznia spedzony chorobowo w domu.
Pije hektolitry soku ze swiezo wycisnietych cytrusow.
Tesknie za codziennymi spacerami po parku...
Niebyt dobry poczatek Nowego Roku.
***
First week of January spent at home, sick.
I'm drinking lots of freshly squeezed juice.
Miss the every day walks in the park...
Not the greatest start into the New Year.
Subscribe to:
Posts (Atom)