Wrocilam juz z moich krociutkich nadmorskich wakacji.
Bylo bardzo fajnie, mimo ze to tylko kilka dni, ale nawet wypoczelam:), wrocilam pelna wrazen, z aparatem zapchanym zdjeciami;) i kilkoma fajnymi rzeczami znalezionymi w sklepach z antykami (pokaze pozniej).
A oto pare zdjec z uroczej wioski Otterton - tam wlasnie sie zatrzymalismy.
Mlyn wciaz stoi:) i ogolnie niewiele sie tam zmienilo, wciaz jest to jedno z moich ulubionych miejsc w Devon. Teraz na jesieni jest tam pieknie - zolcie i czerwienie pieknie wpasowuja sie w charakter tej okolicy - i wyjatkowo cicho, bez licznych turystow, tylko czasem zaplata sie tam jakis piechur albo ktos kto juz raz byl i wie jak trafic;).
Mlyn wciaz ma ta niesamowita atmosfere, jest tam przytulnie, artystycznie i milo. Spedzilismy tam kilka godzin (az trudno uwierzyc), buszujac po galerii, przechadzajac sie po ogrodku i zakonczajac dzien pyszna, jak na to miejsce przystalo, kolacja:).
Saturday, 25 October 2008
Monday, 20 October 2008
Jesienne inspiracje
Natknelam sie w jednym z magazynow na przepis na kolorowa zupe z warzywa, ktore tutaj sie nazywa "butternut squash". Sprawdzilam - po polsku to dynia pizmowa, takie podluzne, zolte, faktycznie troche dyniowate warzywo. Kucharka ze mnie jest zadna, ale ze przepis prosciutki wiec postanowilam sprobowac swoich sil. Wyszla fajna, sycaca, cieszaca oczy zupka, w sam raz na rogrzewke i dowitaminizowanie w chlodne, jesienne wieczory:).
Przepraszam za nienajlepsza jakosc zdjecia, robilam je, no coz, wieczorem :D.
Poza tym, aby tchnac troche jesiennego nastroju w nasze cztery jeszcze nieco pustawe sciany:), wygrzebalam z pudla ze zdjeciami fotke, ktora jak mysle idealnie spelni ta role.
Powstal taki oto obrazek, znalazlam mu juz miejsce w przedpokoju:).
A jutro wybieramy sie z mezem na kilka dni do Devon. Bylismy w tamtych okolicach rok temu, pozwiedzalismy troche nabrzezne wioski i znalezlismy jedno absolutnie magiczne miejsce - Otterton Mill, stary mlyn, w ktorym miesci sie tez restauracja, piekarnia oczywiscie i galeria sztuki z pracami artystow z Devon, Dorset i Somerset.
Stamtad pochadza wlasnie dwa "dziobaki" ponizej (autorstwa Louis Wakeman).
Bardzo sie ciesze na ten wyjazd. Juz dawno nigdzie nie bylismy. I jak milo bedzie zobaczyc ukochane morze, pojsc na spacer wdluz brzegu, posluchac szumu fal... Ahhh:).
Przepraszam za nienajlepsza jakosc zdjecia, robilam je, no coz, wieczorem :D.
Poza tym, aby tchnac troche jesiennego nastroju w nasze cztery jeszcze nieco pustawe sciany:), wygrzebalam z pudla ze zdjeciami fotke, ktora jak mysle idealnie spelni ta role.
Powstal taki oto obrazek, znalazlam mu juz miejsce w przedpokoju:).
A jutro wybieramy sie z mezem na kilka dni do Devon. Bylismy w tamtych okolicach rok temu, pozwiedzalismy troche nabrzezne wioski i znalezlismy jedno absolutnie magiczne miejsce - Otterton Mill, stary mlyn, w ktorym miesci sie tez restauracja, piekarnia oczywiscie i galeria sztuki z pracami artystow z Devon, Dorset i Somerset.
Stamtad pochadza wlasnie dwa "dziobaki" ponizej (autorstwa Louis Wakeman).
Bardzo sie ciesze na ten wyjazd. Juz dawno nigdzie nie bylismy. I jak milo bedzie zobaczyc ukochane morze, pojsc na spacer wdluz brzegu, posluchac szumu fal... Ahhh:).
Subscribe to:
Posts (Atom)