Thursday, 20 May 2010

Bez i drozdzowki...


Ostatnio po jednym szarym dniu zastepuje kolejny... Tesknie za sloncem, tym bardziej, ze to juz przeciez maj. No nic, trzeba sobie radzic inaczej. Dzisiaj moj sposob to wazon pelen pachnacego bzu (prosto z ogrodka!) i pyszne serowe buleczki (przepis tutaj).
Juz jest lepiej.

***

Lately the grey days have been dragging on and on... I miss the sun, after all it is May already. Oh well. Today my way to beat the greyness is the vase full of beautiful and fragrant lilacs (straight from the garden!) and yummy cheese buns (recipe is here, sorry only in Polish...).
Much better now.

Tuesday, 18 May 2010

Behind the garden doors...




Moj ogrodek jest maly i skromny, nie robi duzego wrazenia. Przekladam wciaz plany porzadnych prac ogrodowych az do czasu gdy wymienimy plot (a na razie ciezko powiedziec kiedy to nastapi;)...). Niemniej jednak, o tej porze roku, jest tu calkiem milo.

Japonski klon wypuscil listki i jest juz caly zielony.
Mieta czekoladowa w donicy przetrwala zimne miesiace.
Tulipany prawie przekwitly, tak samo mlecze, zostaly tylko dmuchawce (i mimo, ze dzieckim nie jestem juz od dawna, gdy je widze, wprost nie moge sie powtrzymac przed pokusa dmuchniecia w te puszyste kulki;)...

***

My garden is far from being impressive. I am postponing any major works until we get a proper fence (but who knows when that is going to happen;)...).
Nevertheless, it is quite nice at this time of the year.

Japanese maple is now pretty and green.
Potted chocolate mint somehow survived the cold months.
Tulips are almost done blooming, and so are soft-thistles, all is left of them are the puffballs:) (and although I am not a child anymore, just cannot resist from trying to blow the puff away;).


Tuesday, 4 May 2010

Hampton Court, or actually just spring flowers...


Pojechalismy tam z moja rodzinka podczas ich wielkanocnej wizyty (juz prawie miesiac temu, czasem nie moge uwierzyc jak czas naprawde predko plynie). Calkiem ciekawe miejsce. Ale wieksze wrazenie niz kompleksy budynkow wywarly na mnie te kwitnace zonkile i narcyzy.
Pola bialo-zoltych kwiatow, tak naprawde:). Uroczy widok...

***

We went there when my family was visiting during Easter (almost a month ago, cannot believe it, time flies)... Nice place, but more than by the big buildings I was impressed by the daffodils and narcissus blooming. So many of them. Fields of flowers, in fact:). Such a pretty sight...

Monday, 3 May 2010

Deszczowo... ale wcale nie nudno




Mimo wielu slonecznych dni, jakie ostatnio mielismy (i juz sie zaczelam do tego przyzwyczajac!) dzis caly dzien towarzyszyl nam deszcz...
Ale nie narzekam, wrecz przeciwnie.
Spedzilismy milo czas - obejrzelismy z mezem kilka odcinkow "Desperatek" jedzac lody;).
Potem troche nauki.
Popoludnie minelo na dalszym zaznajamianiu kroliczej parki:).
Bylo tez troche czasu na poczytanie ksiazki, a wlasciwie dwoch (czesto mam tak, ze czytam cos rownolegle, jakos tak lubie...)
Ogolem fajny, spokojny dzien... :).

***

Despite many beautiful sunny days we have had lately ( and I started to get used to it already!) today it has been raining the whole day.
But life is good.
We have been watching so many episodes of "Desperate Housewives" with my husband while eating ice-cream;).
Then did a bit of studying.
Played with the rabbits.
Had time to read a little, I am actually reading two books at the same time, a bit weird, but enjoyable;).
A lovely, quiet day... :).