Bardzo lubie takie dni.
Spokojne, ciche...
Skonczylam odnawiac taboret, sluchajac pieknych piosenek Dido.
Taboret bedzie w kuchni, ktora jest taka malutka, ze tylko on jeden sie zmiesci:), dla osob, ktore zajmuja sie w domu gotowaniem, a chcialyby czasem usiasc.
Czyli glownie dla mnie;).
Mala pelargonia, ktora niedawno zasadzilam (wiecej o tym niedlugo) rosnie i jest coraz wieksza. Milo:)...
Obserwuje sobie swiat zza bialych firanek.
Wczoraj w jednym z magazynow wnetrzarskich przeczytalam artykul o osobie, ktora tak uwielbia swoj dom, ze nie cierpi go opuszczac i czesto kilka dni spedza wewnatrz. Tez tak czasami mam.
Tylko ze jutro jade do pracy i nie bedzie mnie w domu tydzien;), wracam w sobote...
***
I love days like this.
Quiet, peaceful, white...
Finished painting the old stool, while listening to Dido's beautiful songs.
The stool is going to stay in the kitchen, which is really so tiny, only this one stool can fit inside:), for those who cook but would like to sit down sometimes. It is mostly me;).
The little geranium I planted lately (more about that soon) is growing nicely and getting stronger. Good:)...
I am observing the world from behind the white curtains.
I read in a magazine yesterday that someone loved their home so much they hated to leave it, staying inside for days... I think I am sometimes like that, too.
Except that tomorrow I am leaving to work and won't be home for a week;), back on Saturday...