Friday 19 February 2010

Tokyo by night...


Tokio - to temat, ktorego do tej pory jeszcze tu nie poruszalam. Ale teraz mysle, ze chyba powinnam. W koncu jestem tu tak czesto, miasto to odgrywalo i nadal odgrywa w moim zyciu duza role...
Wieczorna pora Tokio ukazuje nieco inna twarz niz w ciagu dnia. Jest zdecydowanie bardziej zrelaksowane, kolorowe, nieco bardziej powiedzialabym przytulne, ale takze juz zmeczone dlugim dniem pracy i zawsze, niezmiennie zatloczone...
Spacer po ulicach miasta jest zazwyczaj interesujacy. Podczas wedrowki natykam sie zawsze na cos zaskakujacego, uroczego, czasem brzydkiego, duzo jest wokol nowoczesnosci. W Tokio raczej trudno natknac sie na tradycyjne budownictwo (jak np. w Kioto), w ogole niewiele jest tu pozostalosci tej dawniejszej Japonii. Ale mi to zupelnie nie przeszkadza.
Co najbardziej lubie w tym miescie, to to ze wystarczy skrecic w jedna z uliczek, aby znalezc sie w zupelnie odmiennym swiecie. Mozna odetchnac od tlumow ludzi, wszechogarniajacego swiatla i halasu glownych ulic w spokojniejszych zaulkach, gdzie prawie nikogo nie ma, sa za to fajne, male sklepiki i sliczne, przytulne kawiarenki...
Tak jak i w innych miejscach, ktore zdarzy mi sie odwiedzic, tak i tutaj staram sie wmieszac w tlum (choc nie zawsze jest to do konca mozliwe, jestem raczej wysoka;). I obserwowac, poczuc prawdziwa atmosfere miasta...
Zapraszam na krotki spacer po wieczornym Tokio:).

***

Tokyo - a subject I did not want to start for a long time, but now I feel that I have to. After all, it is a huge part of my life, so it is a kind of part of me...
At night, Tokyo shows a bit different face than during the day. It is definitely more funky, relaxed, colourful, a bit more cosy, but quite tired already and always, always crowded...
A walk on the city's streets is always an interesting one. I come across surprising things, cute things, modern things, and sometimes also ugly things. There is not much you can call traditional about Tokyo. But. It is ok.
The things I love mostly about this city that although it is such a huge, loud, lively, bustling metropolis, if you just turn a corner you find yourself in a different world, with quiet, almost empty streets, interesting shops, lovely, hidden cafes...
And what I always try to do here (as well as any other place I happen to visit) is to go off the touristy track and just walk here and there, trying to blend in (which is not exactly easy here as I am rather tall;) but still possible). And observe, feel the atmosphere of the place...
I invite you for a short walk in Tokyo:).

5 comments:

Marchewka Dracoolina said...

Hehe, ta mapa metra przypomniała mi mapy w Pekinie. Niby wszystko jasne, a jednak nic nam nie było wiadomo - a już w ogóle do ataku śmiechu doprowadzał naszą grupkę znaczek po angielsku "You are here", bo człowiek nie wiedział, skąd przybył, dokąd zmierza, tylko ten ocean liter i to jedno, jedyne zrozumiałe dla nas zdanie, którego uczepialiśmy się jak ostatniej deski ratunku :)
Lena, uchylisz rąbka tajemnicy i zdradzisz nam, dlaczego Tokio jest dla Ciebie ważne i dlaczego w nim bywasz? :)
Pozdrawiam Ciebie serdecznie i zapraszam do przejęcia ode mnie łańcuszka (zostawiłam go dla Ciebie w poście o książkach) - M.

Jolanna said...

Ja też ciekawa jestem dlaczego Tokyo jest ważne i dlaczego w nim bywasz? Please :)

Pozdrawiam ciepło.

aagaa said...

Pięknie!

Magda said...

Marchewko, Pekin, zazdroszcze:), chetnie bym sie kiedys wybrala. Na pewno fajne masz wspomnienia stamtad:).

Jolanno, Aagoo, dzieki za odwiedziny:).

Aby odpowiedziec na wasze pytanie, dawno temu skonczylam japonistyke i mieszkalam w Tokio rok, wiec po prostu darze to miasto ogromnym sentymentem:). Teraz jezdze tam w zwiazku z praca, ale nie chcialabym zdradzac co robie (ale nie jest to nic niesamowitego), bo blog ten zmienil by sie wtedy prawdopodobnie w bloga o pracy, a tego bym nie chciala...
Mam nadzieje, ze zaspokoilam troche wasza ciekawosc:). Pozdrawiam!

Marchewka Dracoolina said...

A wiesz, że ja tak przeczuwałam własnie, że skończyłaś japonistykę i że w związku z tym te znaczki na mapie dla Ciebie akurat czarną magią nie są? :) A dlaczego przeczuwałam tego nie wiem, wirtualna telepatia :) Pozdrowienia!