Monday, 7 June 2010

Niedzielnie...




Lubie takie niedziele, gdzie nigdzie nie trzeba sie spieszyc, czas mija sobie powoli... Chociaz wczorajszy dzien wykorzystalismy, wbrew pozorom, calkiem produktywnie.

Nasz (czyli moj i meza, ktory bardzo mi pomagal) pierwszy placek rabarbarowy okazal sie byc calkiem smaczny:).
Potem poszlismy na niedziely spacer (polaczony z podziwianiem przyrody:), slonce swiecilo bez przerwy i bylo cudnie...

Po dlugiej przerwie zaczelam znowu biegac, w sumie 4 km marszobiegow, wiec jestem z siebie calkiem dumna:).

***


I love Sundays like this one yesterday, when there is no hurry, we can do what we like, when we like...

My first (or actually I should say "ours" as my husband was doing lots of helping!) rhubarb cake turned out to be delicious:).
The sun was shining all day long, so Sunday walk and spotting more and more summer flowers was fun.

I took up jogging again after a long break and managed to run/walk 4 km - good:).

6 comments:

Elisse said...

Placek z rabarbarem uwielbiam, niestety nie wyobrażam sobie leniwych niedziel:)
Podziwiam szczerze za bieganie!
buziaki

Magda-lenka said...

Leniwe niedziele to jest to, co Magdy i Lenki lubią najbardziej:)
A Magda-lenki lubią podwójnie mocno:)))

Pozdrawiam!

B. said...

U mnie czas plynie powoli tylko wtedy gdy nie chce :-( ech.
Bardzo ladne zdjecia, a placka z rabarbarem nie jadlam chyba ze sto lat.
Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w marszobiegach:-)
Basia

aagaa said...

Też uwielbiam takie niedziele, gdzie nigdzie nie trzeba się spieszyć.
Pozdrawiam

Magda said...

Elisse, a ja Cie podziwiam za milion innych rzeczy;)).

Magda-lenko, rozmieszylas mnie swoim komentarzem:))).

B., dzieki!
Dzis tez planuje pobiegac/pomaszerowac troche...

Aagoo, dzieki za odwiedziny.

Pozdrowienia!

domilkowydomek said...

A ja własnie przymierzałam się wczoraj na ciasto z rabarbarem , ale padlo na truskawki tym razem. rabarbarowe będzie następnym razem.
Ja też lubię niedziele, które spędzam błogo i bez pośpiechu. czas wtedy poświęcam Rodzinie, bo nigdy nie mam na to wystarczająco duzo czasu.
I trzymam kciuki za postanowienie o bieganiu- ja sobei obiecuję od ubiegłego roku- i nici z obiecanek. W tym roku juz nawet wyznaczyłam sobie termin od kiedy miałam zacząć ale spadł deszcz i....

pozdrawiam cieplutko po dłuższej nieobecności
Dorota